facebook-pixel
tecza
Offline - 8 Jahre

tecza


» Zawróci³em sprzed b...

"Zawrocilem sprzed bram raju"
Ian Mac Kormac (Nowa Zelandia) - przedruk "Punkt Zwrotny" (Polska)

Mamo, czy naprawde przemawia? - zapytalem wychodzac z kosciola w dniu przystapienia do pierwszej komunii. Mialem wtedy 14 lat. - Czy slyszalas, mamo, kiedykolwiek, zeby Bog przemowl do ciebie? Bo ja do tej pory nigdy Go nie slyszalem. Modle sie i nie slysze zadnej odpowiedzi. Bylem wychowywany w chrzescijanskim domu, w wyznaniu anglikanskim. Jako dziecko modlilem sie, chodzilem do kosciola i na zajecia szkolki niedzielnej. Nalezalem do przykoscielnej grupy mlodziezowej, do choru. Uczeszczalem tez na wiele roznych spotkan religijnych. Pomimo tego wlasciwie nie rozwijalem sie duchowo, nie mialem kontaktu z Bogiem. Pamietam, ze w tym szczegolnym dniu, kiedy przyjelem pierwsza komunie, wyszedlem z kosciola rozczarowany. Oczekiwalem, ze moze teraz cos sie wydarzy, ze w jakis sposob odczuje bliskosc Boga, lecz nic takiego sie nie stalo. Dlatego zadalem matce to pytanie: Czy Bog naprawde przemawia? - Tak, Bog przemawia, synu - odpowiedziala mama. - Uslyszalam Go, jak przemowil do mnie, gdy modlilam sie z glebi serca, bedac w bardzo ciezkiej sytuacji. Wiedzialam wtedy, ze to Bog przemowil i czulam, ze jest bardzo blisko mnie - dodala mama. - Mamo - pytalem dalej - lecz ja nie przezylem zadnej tragedii, na szczescie. Wszystko uklada mi sie dobrze, jestem w porzadku. Dlatego wiec nie slysze Boga? - Czasami trzeba tragedii, abysmy sie upokorzyli i wtedy uslyszymy Boga - odrzekla mama. - Czlowiek z natury jest pyszny - dodala. Zaprzeczylem wtedy stwierdzajac, ze wcale nie jestem pyszny. Dzisiaj jednak moge stwierdzic, ze w istocie bylem pyszny, lecz nie dostrzegalem wtedy swej pychy. Wtedy mama powiedziala do mnie znamienne slowa: - Sluchaj, Ian, nie zamierzam cie zmuszac, abys chodzil do kosciola. Ale zapamietaj sobie to, co ci teraz powiem: Jesli kiedykolwiek znajdziesz sie w niebezpieczenstwie, jesli spotka cie jakas tragedia, to - niewazne, cokolwiek bys robil w zyciu, jak daleko odszedlbys od Boga - wolaj do Niego z glebi swego serca. On cie naprawde uslyszy, pomoze ci i przebaczy twe winy. Slowa matki zapadly gleboko w mej pamieci. Nie zamierzalem jednak dalej chodzic do kosciola, gdyz nie chcialem byc hipokryta. Skoro nie doswiadczylem bliskosci Boga, nie chcialem tkwic w pustej religijnosci. Po ukonczeniu studiow przez dwa lata pracowalem jako konsultant hodowlany na pewnej farmie. Podrozowalem tez po roznych zakatkach mojego kraju, Nowej Zelandii. Na poczatku lat osiemdziesiatych postanowilem wraz z najlepszym przyjacielem wybrac sie za granice. Postanowilismy wyjechac na jakis rok lub dwa, by zwiedzic rozne kraje. Opuscilismy Nowa Zelandie udajac sie do Australii. Potem pojechalismy na wyspe Bali, zwiedzalismy Indonezje, Jawe, Singapur, Malezje i Sri Lanke. To zadziwiajace, ale gdy tak podrozowalismy przez Azje, ciagle spotykalismy sie z pytaniem: Czy jestescie chrzescijanami? Slyszac to pytanie zaczelem sie zastanawiac i doszedlem do wniosku, ze w istocie nie bylem chrzescijaninem, gdyz tak naprawde nie wierzylem w Boga. Gdy tu, w Azji, widzialem ludzi klaniajacych sie posazkom roznych bozkow, dziwilem sie niezmiernie, jak ludzie moga klaniac sie dzielu swoich rak. Nie rozumialem tego. Wtedy przypomnialem sobie, co na ten temat mowi Stary Testament: "Nie bedziesz mial innych bogow obok mnie. Nie uczynisz sobie podobizny tego, co jest w gorze, na ziemi i pod ziemia. Nie bedziesz im sie klanial i nie bedziesz im sluzyl". To wlasnie czynili ci ludzie klaniajacy sie bozkom. Lecz ja nie wierzylem ani w bozki, ani w Boga.Tak wiec podrozowalem, uprawialem surfing, wedrowalem po dzungli. Dotarlem w koncu na niewielka wyspe Mauritius. Spotkalem tam ludzi, ktorzy byli nurkami. Zaprzyjaznilem sie z nimi, a oni nauczyli mnie nurkowac. Pewnego razu przyjaciele zaproponowali mi, bysmy szli ponurkowac noca. Mialem wlasnie wracac do domu, gdyz brat zapraszal mnie na swoj slub, lecz do wyjazdu pozostalo jeszcze pare dni. Zastanawialem sie przez chwile, bo wydawalo sie, ze nadchodzi burza i moze byc niebezpiecznie. W koncu jednak dalem sie przekonac i poplynalem z nimi. Doplynelismy lodzia do rafy koralowej i nurkowalismy po jej zewnetrznej stronie. Zazwyczaj nurkowalismy razem, lecz wtedy rozdzielilismy sily. Ja nurkowalem w gornej, a oni w jej dolnej czesci. W pewnym momencie poczulem, ze cos przeslizgnelo sie przez moje palce. - Jaka dziwna meduza! - pomyslalem. Byla cala przezroczysta i miala dziwny ksztalt. Nigdy jeszcze takiej nie widzialem. Zastanawialem sie, co to moze byc za stwor, lecz w koncu dalem spokoj tym rozwazaniom i poplynalem dalej. Nagle poczulem, ze cos otarlo sie o mnie i porazilo. To bylo takie uczucie, jakbym stal na bosaka na mokrym betonie i chwycil reka za gole przewody elektryczne. Mialem na sobie kombinezon i jedyna, odslonieta czescia ciala bylo przedramie. Pomyslalem, ze o cos uderzylem albo przecialem na czyms reke. Zaswiecilem latarka, aby obejrzec reke, ale nie bylo jednak zadnego sladu przeciecia. Czulem jednak rwacy bol. Postanowilem wracac do lodzi. Nagle zobaczylem dwie meduzy podobne do tej, ktora widzialem kilka minut wczesniej. Zblizaly sie do mnie plynnymi ruchami i w pewnym momencie otarly sie o mnie. Wtedy uczulem to samo paralizujace porazenie. Wtedy uswiadomilem sobie, co mnie porazilo. Pracowalem kiedys jako ratownik dla uprawijacych surfing i z tamtego okresu wiedzialem, ze pewne gatunki meduz sa bardzo jadowite. Nigdy wczesniej nie mialem do czynienia z tak silnym porazeniem, zdalem wiec sobie sprawe, ze zetknelem sie z bardzo jadowita meduza. Uswiadomilem sobie, ze jestem przeciez alergikiem. Jako dziecko przechodzilem katar sienny. Jesli jestes uczulony i uzadli cie w reke np. pszczola, to w krotkim czasie reka spuchnie ci jak bania. A meduzy poparzyly mnie w dwoch roznych miejscach. Wyplynelem na powierzchnie w poszukiwaniu lodzi. Dotarlem do rafy, oparlem na niej stopy i zaczalem ogladac moja reke. Zanim dotarlem w to miejsce, meduzy oparzyly mnie jeszcze dwa razy. W miejscach, gdzie dotknely mnie macki meduzy, skora wygladala jak przypieczona ogniem. Nadplynal moj przyjaciel Simon. Gdy zobaczyl moja reke, spojrzal tylko na mnie i zapytal: ile? Odpowiedzialem: cztery. Wtedy Simon powiedzial: wystarczy jedno oparzenie i umierasz. Oswietlil latarka swoja twarz, abym mogl zobaczyc, ze mowi powaznie. Wiedzialem, ze Simon wpadl w panike, chociaz byl tubylcem i nurkowal juz przeszlo 20 lat. Zdawal sobie sprawe, ze tego nie mozna lekcewazyc. - Co mam teraz robic? - zapytalem Simona, a on odpowiedzial: musisz jak najszybciej dostac sie do szpitala. Tak, ale w jaki sposob dostac sie do szpitala o tej porze i z tego miejsca? To dzialo sie w srodku nocy, bylem jakies 15-20 mil od brzegu i musialem przeplynac jeszcze jakies pol mili, aby dostac sie do lodzi. Simon pomogl mi wejsc do wody i podtrzymywal mnie gdy plynalem. Moja poparzona reka zwisala bezwladnie, zdalem sobie sprawe, ze jest sparalizowana. Gdy juz dotarlismy do lodzi, podczas wciagania mnie do niej poparzyla mnie jeszcze jedna meduza. To juz piate poparzenie! Pomyslalem: co ja takiego zrobilem ze mnie to spotyka? Wtedy zobaczylem przed oczyma mego serca grzechy, ktore popelnilem. Zdalem sobie sprawe, ze gdybym mial otrzymac zaplate za cale to zlo, to zaslugiwalem na takie potraktowanie. Prosilem przyjaciol, aby plyneli wraz ze mna do brzegu, ale oni zdecydowali, ze odplyne tylko z Paulem, mlodym chlopcem. To byla drewniana lodz, stanowiaca zrodlo ich utrzymania i obawiali sie, ze gdy odplyniemy wszyscy, lodz bedzie miala za duze obciazenie. Tak wiec zostalem tylko z Paulem. Kombinezon uciskal moja klatke piersiowa, rozpiolem go wiec i zdjalem za pomoca lewej reki. Ociekalem potem. Czulem jak trucizna krazy w moich zylach, jak przemieszcza sie po moim ciele. Nigdy przedtem nie wiedzialem w jaki sposob odbywa sie krazenie krwi, lecz teraz stalo sie to dla mnie bardzo jasne. Odczuwalem jak trucizna splywa do nerek, potem w dolne partie ciala. Krazyla szybko, czylem to po pulsowaniu w zylach. Zrobilo mi sie sucho w ustach, a trucizna zaczela paralizowac moja prawa noge. Pomyslalem: jezeli serce zostanie zaatakowane, to bedzie moj koniec! Stopniowo paraliz obejmowal cale moje cialo i gdy doplywalismy do brzegu, zaczalem widziec jakby przez mgle.- Wysiadaj! - powiedzial do mnie Paul. Ale okazalo sie, ze to wcale nie jest takie proste. Usilowalem wstac, ale moja prawa noga ugiela sie pode mna.. Upadlem na dno lodzi. Chlopiec wyciagnal mnie na brzeg i pomogl mi przejsc na glowna droge. Byla polnoc. Dookola spokoj, zadnych samochodow. Trzymalem sie Paula zastanawiajac sie, w jaki sposob dostane sie do szpitala o tak poznej porze. Bylem tak slaby, ze usiadlem na drodze. Chlopiec probowal mi pomoc, ale po jakims czasie zaczal wskazywac na ocean mowiac: tam sa moi bracia, musze po nich poplynac. Prosilem go aby zostal i pomogl mi. Jednak Paul odszedl. Zostalem zupelnie sam. Poczulem sie strasznie zmeczony i polozylem sie na drodze. Lezalem tak i patrzylem w gwiazdy, a moje oczy zaczely sie kleic. Wtedy uslyszalem mowiacy do mnie glos: Ian, jezeli zamkniesz oczy, nigdy wiecej juz sie nie obudzisz. Otrzasnalem sie wiec i pomyslalem: co ja robie, nie moge przeciez zasnac tu na drodze. Potrzebuje pomocy, musze dostac sie do szpitala. Probowalem wstac, chociaz moja noga byla bardzo slaba. Doszedlem do jakiejs restauracji i zobaczylem tam kilka samochodow. Podszedlem do kierowcow proszac, aby zabrali mnie do szpitala. To byli hinduscy kierowcy. Zapytali tylko: ile nam zaplacisz? Powiedzialem glosno do siebie: nie mam pieniedzy . Kierowcy slyszac to rozesmiali sie:- jestes chyba szalony - i zaczeli sie oddalac. Uslyszalem wtedy jakis glos mowiacy:- Ian, czy zdobedziesz sie na to, by blagac o swoje zycie? Mialem okazje zaobserwowac w Afryce, jak takie blaganie wyglada. Widzialem czasem, jak czarni upadali na kolana przed bialym czlowiekiem, pochylali glowy i wyciagali rece w blagalnym gescie. Nie bylo mi latwo pasc na kolana, gdyz jedna noga byla sparalizowana. Obsunalem sie jednak na kolana, sklonilem glowe i wyciagnalem rece do tych kierowcow. Po prostu blagalem ich o zycie. Dwoch kierowcow mimo to odeszlo. Trzeci pozostal i przygladal mi sie. Widzialem, ze sie waha. Potem bez slowa podszedl do mnie, pomogl mi sie podniesc, wsiedlismy do samochodu i pojechalismy. Jednak w polowie drogi do szpitala kierowca zmienil zdanie. Zapytal ponownie: gdzie masz pieniadze. Powiedzialem do niego: jesli zawieziesz mnie do szpitala i uratujesz mi zycie, oddam ci wszystko, co posiadam. Lecz on wiedzial, ze to tylko slowa. Chcial konkretow. Zatrzymal sie w koncu kolo duzego hotelu i powiedzial: wysadze cie tutaj, dalej juz sam szukaj pomocy. Powiedzialem przerazony: - ja umieram, zawiez mnie do szpitala, pomoz mi! Lecz on ponownie powiedzial - wysiadaj - Nie moge wysiasc - powiedzialem - przeciez nie moge sie poruszac. Lecz on otworzyl drzwi samochodu, wypchnal mnie i odjechal. Lezalem wiec obok hotelu i myslalem: jak ten swiat jest zepsuty i brudny. Tyle w nim nienawisci! To jest po prostu pieklo! Jak czlowiek moze traktowac drugiego czlowieka w ten sposob? Ten mlody kierowca odmowil mi pomocy skazujac mnie na niechybna smierc tylko dlatego poniewaz nie mialem pieniedzy! Przypomnialem sobie wtedy mojego dziadka, ktory umierajac powiedzial mi: pamietaj, nigdy sie nie poddawaj, walcz zawsze do samego konca! On tez postepowal w ten sposob. Postanowilem wiec dalej walczyc o zycie. Pomyslalem: sprobuje jakos dowlec sie do tego hotelu. Wartownicy, robiacy obchod kolo hotelu dostrzegli mnie i jeden z nich podbiegl do mnie. Rozpoznalem w nim kolege. To byl Daniel, dobrze zbudowany, sympatyczny czarny olbrzym. Bardzo go lubilem. Podbiegl teraz do mnie i zapytal co sie stalo. Pokazalem mu reke, a on, widzac pecherze i opuchlizne, od razu zorientowal sie co sie stalo. Wzial mnie na rece i zaczal biec. Zaniosl mnie do baru hotelowego i posadzil na krzesle obok Chinczykow, ktorzy byli wlascicielami tego hotelu. Potem znikl w ciemnosciach. Znowu zostalem sam. Zrozumialem, ze musze nawiazac kontakt z tymi Chinczykami i poprosic o pomoc. Pokazalem im reke i cos wydukalem po chinsku proszac by mi pomogli. Rozesmiali sie tylko i powiedzieli: heroina ci nie sluzy, bialy chlopcze! Mysleli, ze znajduje sie pod silnym wplywem narkotykow, gdyz z ich odleglosci moja reka wygladala jak pokluta igla przy wstrzykiwaniu narkotykow. Bylem zawiedziony i zly. Usilowalem zapanowac nad soba, gdyz zdawalem sobie sprawe, ze przy zdenerwowaniu trucizna bedzie sie szybciej rozchodzila w moim organizmie. Nagle cale moje cialo, wszystkie miesnie, zaczely drgac i kurczyc sie. Dostalem drgawek i zaczalem osuwac sie z krzesla. Chinczycy podbiegli do mnie i probowali przytrzymac mnie na krzesle, ale nie byli w stanie. Wtem drgawki sie skonczyly i smertelny chlod przeszedl mnie do szpiku kosci. Zdalem sobie sprawe, ze umieram na ich oczach. Bylo mi przerazliwie zimno i dygotalem caly. Chinczycy przykryli mnie kocami. Powiedzialem do nich: - zawiezcie mnie do szpitala. Widzialem, ze stal tam sarnochod. Lecz jeden z nich, kladac reke na rnoim ramieniu, powiedzial: - nie, zaczekamy na ambulans, bialy chlopcze. Chinczycy bardzo nienawidzili bialych i teraz ta nienawisc wziela gore. Zwatpilem juz, czy kiedykolwiek dostane sie do szpitala. Wtem pojawil sie ponownie Daniel i jeszcze jeden kolega. Wzieli mnie pod rece. Okazalo sie, ze Daniel zadzwonil do szpitala i wezwal ambulans, lecz gdy bylismy w polowie drogi do bramy, widzielismy, jak ambulans zrobil runde dookola hotelu i zaczal odjezdzac. Usilowalem zagwizdac, lecz nie bylem w stanie. Kierowca po prostu nie widzial, zeby ktos czekal przed hotelem, zaczal sie wiec oddalac. Wtedy zagwizdal Daniel. Kierowca ambulansu uslyszal go przez otwarte okno sarnochodu. Zaczal cofac. Potem nie wysiadajac z samochodu, otworzyl drzwi. Przyjaciel pornogl mi znalezc sie w samochodzie i odjechalismy. Dygotalem z zimna i pilnowalem sie aby nie zasnac. W polowie drogi do szpitala musielismy przejechac przez wzgorze. Pomyslalem. Ze nic gorszego nie moglo mi sie przydarzyc. Czulem jak trucizna splywa do mojej glowy i paralizuje moj mozg. Przed oczyma pojawil sie obraz malego chlopca z wlosami jasnymi jak snieg. Po chwili zobaczylem tego samego chlopca, ale juz starszego. Gdy tak patrzylem na niego, uswiadomilemem sobie, ze ogladam samego siebie. Przed oczyma pojawialy sie obrazy z mojego zycia i przesuwaly sie jak na filmie. Slyszalem kiedys, ze osoby zapadajace w stan smierci klinicznej ogladaly potem obrazy ze swojego zycia. Przestraszylem sie nie na zarty. Jestem przeciez za mlody, zeby umierac! Po co wlasciwie wyjezdzalem za granice? Gdybym pozostal w domu, nigdy by mnie to nie spotkalo! Wtedy zobaczylem obraz mojej mamy i uslyszalem ponownie wypowiedziane przez nia znamienne slowa: - Ian, niewazne jak daleko odszedles od Boga, niewazne co uczyniles zlego. Kiedy znajdziesz sie w niebezpieczenstwie i zawolasz do Boga z glebi serca. On uslyszy cie na pewno, przebaczy ci i pomoze. Zaczalem sie zastanawiac nad tymi slowami. Pomyslalem - czy ja wlasciwie wierze w Boga? Chyba nie... Ale bylem w krytycznej sytuacji i mialem przed oczyma matke mowiaca tamte szczegolne slowa. Odczulem potrzebe modlitwy. Lecz do jakiego Boga mialem sie modlic? Przeciez jest ich tyle...Wiedzialem jednak, ze moja mama wierzyla Chrystusowi, powierzyla Mu swoje zycie. Tak wiec, chociaz znalem wiele religii i zetknalem sie z ich wyznawcami, postanowilem modlic sie do Chrystusa. Ale o co sie modlic? 0 co mozna sie modlic kiedy sie jest o krok od smierci? Przypomnialem sobie, ze gdy bylem maly, mama uczyla mnie modlitwy "Ojcze nasz..." Postanowilem modlic sie tymi slowami. To byla jedyna modlitwa chrzescijanska, ktora znalem. Zaczalem wiec sie modlic, lecz nie umialem sobie przypomniec slow. Pomyslalem, ze widocznie trucizna dotarla juz do mojej glowy i uszkodzila pamiec. To bylo przerazajace uczucie. Tak bardzo zawsze polegalem na swoim umysle! A teraz moj mozg zaczal zamierac. Nie moglem znalezc w mej pamieci slow tej modlitwy. Ale przypomnialem sobie, jak mama wtedy powiedziala: modl sie z serca! Zaczalem wtedy z glebi serca wolac do Boga: Boze, nie pamietam slow tej modlitwy, ale chce sie modlic, pomoz mi! Gdy tak zawolalem, czesc modlitwy panskiej, plynaca juz nie z umyslu, lecz z glebi ducha, pojawila sie w mojej swiadomosci. Byly to slowa: przebacz nam nasze winy. Pomyslalem: - Boze, prosze o wybaczenie moich grzechow! Uczynilem tak wiele zlego, moje sumienie mi to mowi. Nie wiem, jak bedziesz w stanie mi to wszystko przebaczyc, ale prosze - przebacz mi! Pragnalem byc oczyszczony i zaczac wszystko od poczatku. Wtedy w mej swiadomosci pojawila sie dalsza czesc modlitwy - "Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom." Zrozumialem, ze powinienem teraz przebaczyc tym wszystkim, ktorzy mnie skrzywdzili. Pomyslalem - jest wiele ludzi, ktorzy mnie oszukali, skrzywdzili, zdradzili w zyciu. Nie zywie do nikogo urazy, przebaczam im. Uslyszalem wtedy wewnetrzny glos: czy przebaczysz temu hinduskiemu kierowcy, ktory wyrzucil cie z samochodu i tym Chinczykom, ktorzy odmowili zawiezienia cie do szpitala? Zawahalem sie, bo z trudem przyszlo mi im przebaczyc. Ale w koncu powiedzialem w myslach do Boga: no dobrze, przebaczam im. Jesli Ty jestes w stanie mi przebaczyc, to i ja im przebaczam. Wtedy pojawila sie nastepna czesc modlitwy: "badz wola Twoja". Uswiadomilem sobie wtedy, ze przez 25 lat mojego zycia troszczylem sie tylko o siebie. Nie wiedzialem jaka jest Boza wola wzgledem mnie. Teraz postanowilem jednak, ze jezeli przezyje, bede staral sie poznac wole Boza i wypelniac ja. Potem w mojej swiadomosci pojawily sie dalsze fragmenty modlitwy panskiej i odmowilem ja w myslach do konca. Ale trzy czlony tej modlitwy: odpusc nam nasze winy, jako i my odpuszczamy, badz wola Twoja - wyroznialy sie w mojej swiadomosci w sposob szczegolny. Zdalem sobie pozniej sprawe, ze w ten sposob modlilem sie modlitwa grzesznika, modlitwa pokutujaego serca. Ta modlitwa plynela z serca, nie z umyslu. Wtedy w moje serce wstapil wspanialy, niewymowny pokoj. Wiedzialem, ze umieram, ale w sercu mialem pokoj, gdyz odczuwalem, ze pojednalem sie z Bogiem. Nigdy przedtem nie slyszalem Boga, ale teraz slyszalem Go przemawiajacego do mego serca. Dojechalismy do szpitala. Zostalem przeniesiony na wozek inwalidzki i zawieziony na sale chorych. Pielegniarka, mierzac mi cisnienie, myslala, ze aparat jest zepsuty. Ale aparat byl dobry. To moje serce przestalo pracowac. Zaczeto podawac mi dozylnie antytoksyne, ale nie chciala sie wlaczyc do krwiobiegu., gdyz moje zyly byly poparzone i nie przyjmowaly jej. Bedac jeszcze na uniwersytwecie studiowalem podstawy fizjologii i anatomii, zfdawalem wiec sobie sprawe, ze w mym organizmie postepuje zapasc. Moje serce doszlo do takiego stanu, ze nie bylo w stanie pracowac dalej. Zapadlem w stan spiaczki. Bylem caly sparalizowany. Zdawalem sobie sprawe, co sie ze mna dzieje; lecz nie bylem w stanie nic na to poradzic. Wtedy nie wiedzialem jeszcze, ze zostalem poparzony przez drugie co do jadowitosci stworzenie znane czlowiekowi. Byla to meduza zwana osa morska. Czlowiek zazwyczaj umiera w ciagu 45 minut i to juz po jednym oparzeniu. A ja zostalem poparzony az piec razy! W dodatku oparzenia te trafily nie w miesnie, a w zyly. Probowalem cos powiedziec, lecz nie bylem w stanie wydobyc z siebie slowa. Lekarz stal nade mna, zwilzajac gabka, moje czolo i powtarzajac: nie boj sie. Widzialem jednak, ze byl bardziej przerazny niz ja. Otrzymywana kroplowka przywrocila naruszona rownowage wodna w moim organizmie. Na moim czole pojawily sie krople potu. Lekarz wycieral mnie. W pewnym momencie musial jednak na chwile wyjsc. Pot zalewal mi oczy, a ja balem sie je zamknac, gdyz obawialem sie. ze nie otworze ich juz wiecej. Probowalem cos powiedziec, zawolac, lecz moje wargi ani nie drgnely. Probowalem tez ruszyc reka aby obetrzec pot, ale nie moglem wykonac zadnego ruchu. Gdzie jest doktor! myslalem intensywnie. Nagle westchnalem. To bylo westchnienie ulgi. Zdalem sobie sprawe.ze cos sie stalo. Moja walka o przezycie byla skonczona. Nikt mi nie powiedzial, ze wlasnie umarlem. Wiedzialem, ze gdzies odszedlem. To nie bylo tak, jakbym zamknal oczy i zasnal. Czulem, ze gdzies odplywam. Cala swoja istota przywarlem do swego ciala. Nie chcialem odplynac nie wiadomo gdzie. Lecz to bylo silniejsze. Po chwili zamknalem oczy i odplynalem.Nie bylo mnie. W ksiedze Kazn. l2.7 Slowo Boze mowi, ze gdy czlowiek umiera, duch odchodzi do Boga, ktory go dal, a Cialo obraca sie w proch. Wiedzialem, ze gdzies odszedlem. Znalazlem sie w jakims ogromnym pomieszczeniu, na jakims niezmierzonym pustkowiu.Ogarnela mnie ciemnosc czarna jak smola. Czulem sie tak, jakbym obudzil sie ze zlego snu i znalazl sie w obcym domu. Pomyslalem - Gdzie sa.wszyscy? Kto wylaczyl swiatlo? Chcialem rozeznac sie w mym nowym otoczeniu, rozgladalem sie wiec dookola w nadziei, ze napotkam na cos, co bylo realne. Czy obudziles sie kiedys w srodku nocy i probowales odnalezc kontakt? Ja tez probowalem znalezc kontakt, natknac sie na cos znajomego, ale nic tam nie bylo. Nie moglem nawet w nic uderzyc. Nie widzialem nawet mojej reki. Podnioslem reke w miejsce, gdzie powinna byc moja twarz. Ale nie znalazlem jej na swoim miejscu. To bylo przerazajace uczucie. Wtedy uswiadomilem sobie, ze nie mam ciala. Zdalem sobie sprawe, ze ja - w swym najglebszym jestestwie - jestem istota duchowa. Bog powiedzial, ze stworzyl nas na swoje podobienstwo. Bog jest duchem, a wiec i my, ludzie, jestesmy istotami duchowymi. Moje cialo umarlo. Ale ja bylem jak najbardziej zywy i w pelni swiadomy. Czulem, jakbym nadal posiadal glowe, rece, nogi. Nie moglem ich jednak dotknac. Nie mialem nic fizycznego. Zaczalem sie zastanawiac - gdzie ja wlasciwie jestem? Gdy tak rozgladalem sie w ciemnosciach, odczulem, jak moim duchem wstrzasnelo niesamowite zimno i strach. To bylo tak, jakbym wszedl do ciemnego mieszkania i zdal sobie sprawe, ze ktos tam jest, lecz nie moglem go dostrzec. W takich sytuacjach czujemy przerazenie i ja tez bylem przerazony. Do mojej swiadomosci dotarlo, ze cos poruszalo sie dookola mnie, jakby inni ludzie. Byli oni w tej samej sytuacji co ja. A mimo to, zamiast zyczliwie przyjac mnie do swego grona, slyszalem jak mowili: nie zaklocaj naszego spokoju, cicho badz, synu, zaslugujesz na to, aby tu byc. Slyszalem te slowa wyraznie w mojej swiadomosci. Znowu zaczalem sie zastanawiac gdzie ja wlasciwie jestem? Czulem sie jak w piekle - nie ruszaj sie, nie gadaj, nie dotykaj... Tak, to na pewno pieklo! Odczulem przerazenie. Ludzie na ogol kojarza pieklo z niekonczacymi sie przyjeciami i wspanialymi rozrywkami. Ja tez tak kiedys myslalem. Myslalem, ze w piekle wolno robic wszystko, czego tutaj nie wolno nam robic. Myslalem, ze Bog zabrania nam pewnych rzeczy, gdyz nie chce nas widziec szczesliwymi. Ale to wszystko sa kompletne bzdury. Takie wyobrazenia o piekle sa calkowicie bledne. Pieklo jest najstraszniejszym miejscem, jakie jestes w stanie wyobrazic sobie. Ludzie nie moga tam robic nic z tych rzeczy, do ktorych pociaga ich zepsute serce. Nie ma tez tam przechwalania sie. Nikogo nic nie obchodzi, co robiles na ziemi - jak wiele kradles, mordowales, piles... Tam jest kompletna pustka. Nie ma o czym rozmawiac. Ludzie przebywajacy tam oczekuja na dzien sadu. Slowo Boze w liscie Judy (w. 6) mowi, ze pieklo zostalo przygotowane dla nieposlusznych aniolow. W pierwotnym zamiarze nie bylo pomyslane jako miejsce pobytu czlowieka. Pieklo jest tak straszym miejscem, ze nawet najgorszemu wrogowi nie zyczylbym, aby sie tam znalazl. Gdyby ludzie wiedzieli, czym naprawde jest pieklo, zrobiliby wszystko, aby sie tam nie znalezc. Zdalem wiec sobie sprawe, ze jestem w piekle, lecz nie mialem pojecia, jak sie stad wydostac. Ale przeciez zanim umarlem, modlilem sie: i pojednalem sie z Bogiem. Zaczalem wiec z glebi serca wolac do Niego: dlaczego tutaj jestem? Przeciez prosilem Cie o przebaczenie moich grzechow. Dlaczego wiec znalazlem sie tutaj? Gdy tak wolalem do Boga, oswiecila mnie jakas olsniewajaca swiatlosc i doslownie wyciagnela mnie stamtad. Biblia mowi, ze ci, ktorzy chodzili w ciemnosciach, ujrzeli wielka swiatlosc. Tak bylo i w moim przypadku. Bylem szczesliwy, ze opuszczam to miejsce. Jednak zostalem stamtad wyrwany tylko dlatego, ze przed, smiercia pokutowalem, wyznalem swoje grzechy i powierzylem sie Chrystusowi. Gdy juz znajdziesz sie w piekle, nie mozesz pokutowac, nie mozesz prosic o wybaczenie grzechow. Rowniez nikt na tej ziemi nie moze modlic sie o ciebie, aby wyrwac cie z piekla. Biblia mowi, ze sami osobiscie, musimy prosic o przebaczenie grzechow i przyjac zbawienie z rak Chrystusa. Nie moze to za nas zrobic nikt inny . Tak wiec pociagniety przez te przedziwna swiatlosc, unosilem sie w gore i dostalem sie do jakiegos bardzo waskiego tunelu. Biblia mowi, ze jest waska droga i ciasna brama do Krolestwa Bozego. Ja znalazlem to waskie przejscie. Gdy spojrzalem w kierunku tego tunelu, zobaczylem cos, co wygladalo jak zrodlo wszelkiej mocy, zrodlo wszechswiata. Bylo to intensywne, bardziej promieniste niz slonce, bardziej olsniewajace niz najwspanialszy klejnot, niz promienie lasera. Pomimo niesamowitej intensywnosci tego swiatla dalo sie w nie spogladac. Patrzylem w to swiatlo, a ono przyciagalo mnie do siebie. W miare zblizania sie do niego, zaczely mnie uderzac niezwykle swietlane fale. Pierwsza fala, ktora mnie dotknela, przyniosla mi calkowite odprezenie i szczegolne cieplo. Westchnalem z ulga. W miare mego zblizania sie do tego swiatla bylem wypelniany niewymownym pokojem. Szukalem pokoju w calym swym dotychczasowym zyciu. Myslalem, ze znajde go w poezji, w alkoholu, w narkotykach, w seksie. Ale nigdy go nie znalazlem. Jezeli nawet niekiedy wydawalo mi sie, ze osiagnalem pokoj, bylo to tylko chwilowe. A teraz zostalem wypelniony pokojem. Pomyslalem - to jest cudownel To czyste, biale swiatlo emanuje uczucieml Odczuwam pokoj, naprawde odczuwam go! Gdy tak zblizalem sie ciagle do tego zrodla swiatla, pomyslalem, ze teraz bede mogl zobaczyc jak wygladam, bo tam, w ciemnosciach, nie widzialem nic. Podnioslem reke i zobaczylem, ze byla ona z tego samego swiatla, jak to, do ktorego sie zblizalem. Bylem doslownie caly ze swiatla. Zblizajac sie ciagle do zrodla swiatla odczulem dotkniecie fali radosci. Zamieszkala we mnie niewiarygodna radosc. Pomyslalem - dokadkolwiek ide, to jest fantastyczne! Moje slowa nie sa w stanie wyrazic tego ogromu szczescia, ktore wtedy odczuwalem. Dotarlem juz do konca tunelu i stanalem wyprostowany przed tym zrodlem swiatlosci. To niesamowite swiatlo rozciagalo sie na cale moje pole widzenia. Bylem oszolomiony z wrazenia. Potem uswiadomilem sobie - to jest chwala! Tak chyba musi wygladac Boza chwala. Stary Testament mowi, ze gdy Mojzesz przebywal przez 40 dni na gorze Synaj i rozmawial z Bogiem, po zejsciu w dol, do swego ludu, musial zaslaniac twarz, gdyz na jego obliczu pozostal odblask Bozej chwaly. Apostol Pawel tez byl olsniony tym szczegolnym blaskiem na drodze do Damaszku. Zdalem sobie sprawe, ze jest to ta sama niesamowita swiatlosc i chwala. Pomyslalem wtedy, czy to zrodlo swiatla jest osoba? Gdy sie nad tym zastanawialem, uslyszalem pytanie: "Ian, czy pragniesz wrocic?" Tak wiec uzyskalem pewnosc, ze stoje przed osoba, ktora zapytala ponownie: "Czy pragniesz wrocic?" odpowiedzialem:"nie wiem, gdzie jestem, wyslij mnie z powrotem do domu". Uslyszalem wtedy. "Jesli chcesz wrocic, musisz wszystko widziec w nowym swietle". W 1 Jana 1:5 jest napisane "Bog jest swiatloscia i nie ma w Nim zadnej ciemnosci". otrzymalem kiedys kartke swiateczna z tym wersetem. Teraz przypomnialem sobie ten werset i uswiadomilem sobie - to jest Bog! Stoje przed wspanialym, wszechmogacym Bogiem! Pomyslalem - Boze, co ja tu robite, jak ja moge stac przed Toba, jestem brudny i grzeszny . Wtedy zdalem sobie sprawe, ze On wszystko widzi. Czyta w moich myslach, jak w otwartej ksiedze, odruchowo chcialem sie wycofac, poczulem sie niegodny, aby byc w takiej bliskosci Boga. Wtem jednak, jedna po drugiej, zaczely uderzac we mnie fale czystej, niezmaconej, niezasluzonej milosci. Odczuwalem milosc! Juz dawno nie odczuwalem milosci. Ostatnio doznalem tego uczucia, gdy bylem malym chlopcem. Gdy doroslem i odszedlem w swiat, szybko przekonalem sie, ze nie ma w nim zbyt wiele milosci. Nieraz mylnie bralem seks za milosc, ale to nie byla czysta milosc. Wlasciwie nigdy nie doznalem w zyciu tak intensywnej, czystej milosci. Pomyslalem nie zasluguje na taka milosc, zrobilem przeciez tak wiele zlego w mym zyciu! Lecz ta milosc nie przestawala plynac w moja strone. Pomyslalem wtedy - Panie, czy moge Cie zobaczyc? Gdybym ujrzal Cie twarza w twarz, poznalbym prawde. Kto z was nie chcialby poznac prawdy? Ja bardzo chcialem poznac ja, szukalem jej wedrujac po calym swiecie. Rozmawialem z kazdym, o kim przypuszczalem, ze moglby mi wskazac prawde, sens zycia. Lecz wygladalo na to, ze nigdy nie bede w stanie poznac prawdy. A teraz stalem przed Bogiem, ktory jest Prawda. Zapytalem Go - czy moge poznac prawde? Poniewaz nie uslyszalem zadnego sprzeciwu, zrobilem jeszcze pare krokow do przodu i wszedlem w olsniewajaca mnie swiatlosc. Dostrzeglem wtedy stojacego w niej czlowieka. Nie moglem rozroznic rysow jego twarzy, gdyz byla otoczona intensywnym blaskiem. Mial bose stopy i olsniewajaco biale szaty. W Obj. l,l4 jest napisane, ze gdy Jan ujrzal Jezusa, zobaczyl, ze ma On oczy jak plomienie ognia i jego szaty sa lsniaco biale. Uswiadomilem sobie, ze stoje przed Jezusem. Postapilem jeszcze bIizej pragnac przyjrzec sie Jego twarzy. Kto by tego nie chcial? Kiedys myslalem - jesli moglbym ujrzec Boga, uwierzylbym w Niego. A teraz widzialem Go i wierzylem. Gdy tak przygladalem sie Jezusowi, zobaczylem, ze za Nim znajduje sie cos, co jest przezroczyste jak szklo. Za tym szklem widzialem nowa ziemie - zielona trawa, rzeka, gory, wzgorza, blekitne niebo... Widzialem nowy swiat. Odczuwalem w swoim wnetrzu - to jest moj dom! Tego przez caly czas szukalem podrozujac po swiecie. To jest raj! Cala moja istota wyrywala sie tam. Widzialem bardzo wiele krajow i moge stwierdzic, ze w porownaniu z nimi Nowa Zelandia jest rajem na ziemi. Ale to, co teraz widzialem, bylo wprost doskonale. Chcialem tam wejsc i juz nigdy nie wracac na ziemie. Wtedy Jezus zastapil mi droge. On byl drzwiami do raju. Biblia mowi w Jana l0.9, ze Jezus jest drzwiami. Jesli ktos wejdzie przez Niego, wyjdzie na zielone pastwisko. Teraz stalem u tych drzwi, ktorymi byl sam Pan Jezus, a On zapytal mnie: "Ian, wybieraj teraz - czy pragniesz tam wejsc, czy wrocic na ziemie?" To byla trudna decyzja. Pomyslalem - do czego mam wracac? Do tych marnosci? Do grozby III wojny swiatowej? Na ziemi jest pieklo.Tam jest tylko marnosc, nienawisc, zlo. Nie trzeba isc do piekla, aby poznac, czym ono jest. Juz na ziemi mozna poznac jego smak. Zastanawlalem sie teraz - nie mam zony, dzieci, nie mam zadnych zobowiazan. W zyciu doswiadczylem juz wszystkiego, co ten swiat moze zaoferowac. Nie przypominalem sobie niczego, co moglbym wspominac z satysfakcja, za czym moglem tesknic.Obejrzalem sie, by powiedziec ziemi: zegnaj! Wtedy zobaczylem moja mame. Stala kilka stop ode mnie. Zawahalem sie. Uswiadomilem sobie, ze mama jest jedyna osoba na ziemi, ktorej bedzie mi brakowac. To jest jedyna osoba, ktora mnie naprawde kocha. Jesli nie wroce, mama nigdy nie dowie sie, ze przed smiercia pojednalem sie z Bogiem i ze teraz jestem w raju. Bedzie myslala, ze poszedlem do piekla. Otrzyma tylko moje cialo i nie bedzie wiedziala, co sie ze mna stalo. Bedzie zrozpaczona i to moze zachwiac jej wiare, zdalem sobie spraww, ze gdybym pozostal w raju, postapilbym egoistycznie wobec mojej matki. Powiedzialem - Boze, chce wrocic, by powiedziec mamie ze to, w co wierzy, jest prawda, ze istnieje niebo i pieklo, ze istnieje zywy Bog ze Jezus Chrystus jest drzwiami do Bozego Krolestwa i tylko przez Niego mozemy wejsc do Nieba. Gdy obejrzalem sie jeszcze raz za siebie, zobaczylem stojacego za mama mojego ojca, moja siostre i braci, moich przyjaciol i wielu innych ludzi. Zrozumialem wtedy, ze jest wielu ludzi, ktorzy nie znaja Boga i moga Go nigdy nie poznac, jezeli nie opowiem im o Nim, nie opowiem im, co przezylem. Powiedzialem do Boga - jesli juz raz tu sie znalazlem, pozwolisz mi z pewnoscia wrocic tu kiedys. A teraz chcialbym jeszcze opowiedziec oTobie wielu ludziom na ziemi. Pan powiedzial wtedy: jesli wrocisz na ziemie, musisz widziec wszystko w nowym swietle. Zrozumialem, ze musze odtad patrzec na wszystko oczyma Jezusa. Kto z Was chcialby patrzec na swiat oczyma Jezusa, pelnymi milosci, pokoju, przebaczenia, otuchy i radosci...zaczalem sie modlic: Panie Jezu, spraw, bym mogl odtad patrzec Twoimi oczyma. Chce zaniesc ludziom Twoja milosc. Chce widziec swiat tak, jak Ty go widzisz z perspektywy wiecznosci. Ocknalem sie na szpitalnym lozku. Otworzylem oczy i zobaczylem stojacego nade mna lekarza unoszacego moje stopy i klujacego je skalpelem. Nie zwracal na mnie zadnej uwagi. Patrzylem na lekarza i zastanawialem sie - gdzie ja bylem, co sie ze mna dzialo. Zdalem sobie sprawe, ze lekarz ma mnie juz za umarlego. Poruszylem sie i lekarz dostrzegl to. Utkwil we mnie wzrok, a na jego twarzy malowalo sie zdziwienie zmieszane z przerazeniem. Unioslem sie i poczulem, jak jakis plyn splywa z mojego oka. Tymczasem w drzwiach pojawily sie glowy innych lekarzy i pielegniarek. Na ich twarzach widzialem strach i zdumienie. Pomyslalem oni tez mysla, ze umarlem. Istotnie, bylem martwy przez okolo 15 minut. Gdzie bylem przez ten czas? Czy naprawde widzialem Boga? Musialem uporzadkowac swoje mysli. Jezeli to wszystko, co widzialem, bylo prawda,moje zycie musi sie diametralnie zmienic. . Przypomnialem sobie z mojego doswiadczenia ratowniczego, ze czlowiek przywrocony do zycia, po 6 minutach trwania w smierci klinicznej, pozostaje sparalizowany do konca zycia. A u mnie trwalo to az 15minut! Pomyslalem - nie chce spedzic reszty zycia jako sparalizowany. Zaczalem sie modlic: Boze. jesli pozwoliles mi wrocic na ziemie, przywroc mi zdolnosc poruszania sie. Modlac sie tak, zaczalem odczuwac, jak gorna czesc ciala rozgrzewa sie. Zaczalem odzyskiwac czucie w gornej czesci ciala, podczas gdy dolna czesc pozostawala jednak dalej sparalizowana. Modlilem sie wiec dalej i odczuwalem, jak wraca mi czucie w dolnej czesci ciala. Nie czulem jednak zadnego bolu. Dopiero po dluzszym okresie czasu odczulem po raz pierwszy bol, gdy lekarz wbijal igle w moja zyle, by podac mi kolejna porcje kroplowki. Odczulem takze bol w stopach. Usiadlem i zaczalem badac moje cialo sprawdzajac, czy moge sie poruszac. Poruszalem sie! Poczulem sie ogromnie wyczerpany, ale balem sie zasnac. Nie chcialem znowu gdzies odplynac. Powoli, ostroznie, zamknalem jednak oczy i po chwili zapadlem w gleboki, dlugi sen. Gdy obudzilem sie, spostrzeglem, ze zabrano mi kroplowke, a na stoliku obok mojego lozka lezala kromka chleba. Uswiadomilem sobie, ze zostalem calkowicie uzdrowiony . Bede zyl. Ale co z rajem? Zawrocilem sprzed jego bram, aby powiedziec ludziom o Bogu, by powiedziec wam o tym wszystkim, co wtedy zobaczylem. Uczynie wszystko, aby przez reszte darowanego mi zycia wypelniac Boza wole tak, bym znowu kiedys mogl tam wrocic, bym mogl znalezc sie w raju.

Neuste Einträge

Neuste Bilder